Las się
wytnie, żeby posadzić kapustę. Kapusta przyciągnie zające z
sąsiednich okolic. Zające przywiążą się do okolicy, kapusta się
skończy, pójdą do sadów obgryzać korę z drzew. Sady zmarnieją
- a o to głównie chodzi. Bo sady przynoszą same straty - przepisy
nakazują tępić szkodniki, a trucizna jest droga, owoce trzeba
zbierać, ludziom płacić, potem wymaga to transportu, a to też
kosztuje, wymaga drogi bo po byle czym nie pojedzie. Tak mniej więcej
tłumaczył pan siekierowy pozostałym drwalom. (Rozmowy przy
wycinaniu lasu – TTV. Reż. Stanisław Tym).
Obiecywałem
sobie zakładając bloga, że żadnego uprawiania polityki nawet
zahaczania o nią. Jednak to polityka zahacza o nas.
Nie
wyszły plany prywatyzacji Lasów Państwowych, zrobiono więc zmianę
planów zagospodarowania przestrzennego. Tym sposobem obywatele widzą
od ładnych parę lat masową wycinkę lasów. Tereny robią się
dosłownie łyse, wstępu do ogrodzonych upraw dla grzybiarzy i w
ogóle ludności nie ma, areał terenów leśnych zastraszająco się
kurczy.
Szkoda,
że bierze się jedynie interes Lasów Państwowych i przedsiębiorstw
przetwarzających i handlujących drewnem. Niejednokrotnie przecież
jest to jedyne bogactwo gmin i powiatów, a nawet całych województw,
dające nadzieję na przyciągnięcie turystów spragnionych
wypoczynku. Brak umiejętności wykorzystania tego bogactwa przez
wszelkie władze lokalne nie zobowiązuje jeszcze do jego dewastacji.
(Zdj. Jeszcze kilka lat temu było tak)
(Zdj. A tak jest teraz)
(Zdj. Tych modrzewi już nie ma)
(Zdj. Czy taka rzeczywistość czeka nas w przyszłości - widok lasu zza metalowej siatki?)