Polecany post

Łobeski odcinek "Odry".

       D ziało się to w okupowanej Warszawie, zaraz po świętach wielkanocnych roku 1941. Mężczyzna przebywający w jednym z zakonspirowan...

czwartek, 23 lutego 2023

Powrót

 Szanowni czytelnicy.

Niniejszym kontynuuję nieco przerwane wpisy na moim blogu. Zacznę od tematyki nieco bardziej oddalonej w czasie, historii, zapraszając niejako każdego czytającego do odwiedzin i dociekań.

Kilka lat temu podczas wiosennego spaceru, kiedy jeszcze zieleń nie w pełni pokryła las, uwagę moją przyciągnął kształt morenowego wzniesienia, a raczej wału powstałego po przejściu lodowca.



(Zdj. Niepozornie wyglądające wzgórze.)

Nie miałem okazji udać się tam osobiście, posłużyłem się zatem zdjęciem LIDARowym.

Uwagę zwraca to, że obszar jakby był wcześniej nieco zniwelowany. Z tego względu zacząłem go typować jako coś w rodzaju grodziska. Przemawiały za tym i sąsiedztwo doliny rzeki Regi i bliskość opisanego już tu grodziska nad jeziorem Dybrzno (Miejskie).

Wspomniane zdjęcie ze skanowania laserowego utwierdziło mnie, że coś może być na rzeczy.

Tak oto ukazuje się nam coś zawierającego jakby kamienny okrąg, zresztą kolejny w okolicach Ziemi Łobeskiej. Dla lepszego zobrazowania zaznaczam interesujący nas obiekt - zdjęcia poniżej.




Ponieważ samo pisanie dla pisania bez zachęty do odwiedzenia miejsc mija się z celem podaję współrzędne: 53º 37’  30,14 N  15º 36’ 3,37” E. 

Być może miejsce to zostało już przez kogoś odkryte, zatem wypada zaprosić do podzielenia się spostrzeżeniami.


Źródło: Geoportal2

niedziela, 9 lutego 2020

Niewybuchy

Gdy już opadły emocje związane ze znalezieniem 4 lutego 2020 roku niewybuchów i jak się potem okazało także ludzkich szczątków na terenie łobeskiego Liceum Ogólnokształcącego pora bym również podzielił się kilkoma spostrzeżeniami. Więcej można znaleźć tutaj i tutaj.
Na wstępie dodam tylko, że odnalezienie ludzkich szczątków, które wywołało wśród niektórych ludzi zwłaszcza z młodszego pokolenia tyle emocji, nie jest takim pierwszym znaleziskiem przy okazji prowadzonych prac ziemnych. Po prostu ludzi w czasie działań wojennych często chowano tam gdzie zginął.
Wróćmy jednak do niewybuchów. Charakter znaleziska nieco przeczy często pokutującej tezie, jakoby Łobez był broniony jedynie przez jakieś tam oddziały lokalnego Hitlerjugend. Dość przytoczyć tu sprawę Tadeusza Malinowskiego (link), który zginął z rąk niewielkiego oddziału SS.
Zgodnie z niemiecką metodą prowadzenia działań opóźniających, bo raczej o takich możemy mówić to w okolicy powinno się znajdować przynajmniej jeszcze jedno takie stanowisko (armaty przeciwlotnicze były używane do niszczenia czołgów), jedno jeżeli nie dwa. Nie będę podawał tu hipotetycznych miejsc ich ulokowania by nie ruszyli samorodni poszukiwacze. Zresztą pasjonaci i tak wiedzą, jak Niemcy te działa rozstawiali.

(Zdj. Miejsce znalezienia niewybuchów)

Co do moich dziecinnych znalezisk z okresu drugowojennego w tamtym rejonie. Były to mocno skorodowany pocisk z pistoletu 9 mm typu Parabellum – wywalony przeze mnie. Potem wraz z innymi dzieciakami znaleźliśmy na dachu garaży nauczycielskich przy L.O. skorodowaną lufę wraz z częścią zamkową karabinu, bez detali. Na tyle dobrze pamiętam to znalezisko, że z całą pewnością mogę stwierdzić, że pochodziła od Mausera. Zapewne wyrzucił ją tam jakiś działkowiec.
Odnośnie walk z bardziej zorganizowanymi oddziałami, to muszę wspomnieć też o znalezisku w parku miejskim przy ścieżce wiodącej w kierunku jeziora „Miejskiego”. Również w dzieciństwie znalazłem tam w krzakach coś co uznałem za resztki tłumika samochodowego, a co dziś mogę z czystym sumieniem uznać, za fragment pocisku od „Katiuszy”. Tej broni do walki z Hitlerjugend wojska radzieckie raczej by nie używały.

(Zdj. W okolicach tych resztek poniemieckiej ławeczki znalazłem coś co dzisiaj identyfikuję jako resztki pocisku od "Katiuszy")

Podsumowując. Łobez (Labes) nie był broniony przez jakieś silne oddziały, ale regularne niewielkie grupy bądź to zebranych niedobitków z innych jednostek, bądź niewielkie siły regularnej armii, które wsparte oddziałami Hitlerjugend postanowiły opóźnić marsz sowieckich czołgów i stąd  takie znalezisko na terenie łobeskiego L.O.


Źródła:
  • http://www.lobez.pl/aktualnosci/e14a79c05e1543e2c9554b6cdc49c013.html
  • http://lobez24.pl/article/1888/arsenal-niewybuchow-na-terenie-szkoly-w-lobzie--zdjecia+video-/
  • http://www.wppp.pl/artykul.php?nr=1&id=1205800427&gaz=ws

czwartek, 24 października 2019

Zamek obronny w Łobzie

Kiedy próbujemy drążyć temat budowli obronnej w Łobzie – zamek to dosyć szerokie pojęcie, zwłaszcza jeżeli idzie o okres wczesnośredniowieczny, napotykamy na cały szereg trudności z ustaleniem stanu, jaki istniał. Dotyczy to zarówno względów logicznych, jak i przekazów historycznych oraz zmian krajobrazowych – pod tym względem Łobez jest szczególnie trudny.
Zdjęcia, które przedstawię mogą mieć jedynie charakter poglądowy, nie dokumentacyjny. Dodatkową przeszkodą okazała się zieleń, na ogląd i uzupełnienie trzeba poczekać do późniejszej jesieni lub bezśnieżnej zimy.
Większe pole manewru da nam posłużenie się fotografiami z użyciem skanowania laserowego (Lidar).
Jak wspomniałem na wstępie istnieje szereg trudności w umiejscowieniu zamku obronnego, chociażby w książce Ernsta Zernickowa jest ich wzmiankowanych kilka takich miejsc.. My dzisiaj zajmiemy się tym wymienionym w „Dziejach ziemi łobeskiej”. Być może pozostałe spróbuję omówić w innych postach.

Na razie zajmijmy się zamkiem wymienionym powyżej. Cyt: „Gród bowiem zlokalizowany był na jednym, ze wzniesień w północnej części dzisiejszego miasta na prawym brzegu rzeki Regi i oznaczony drewniano-ziemnym wałem. Ruiny tego grodu stały jeszcze do 1840 roku”.

Gdzie to jest? Jest to teren, gdzie dzisiaj stoją garaże przy ulicy Bocznej, za Nadleśnictwem. Trzeba też wspomnieć że w opracowaniu „Walka i Praca – dziesięciolecie powiatu łobeskiego”, jest wzmianka o położeniu grodu obronnego w miejscu gdzie dzisiaj  stoi budynek nadleśnictwa – Przedwojenny budynek określany jako „Willa lekarza”.

(Zdj.Widok ogólny na garaże, z prawej widoczny budynek nadleśnictwa)

Widły rzek Regi i Łoźnicy, i okolice dzisiejszej elektrowni obok budynku Nadleśnictwa zawsze były atrakcyjnym miejscem eksploracyjnym, prawdopodobnie były miejscem szlaku handlowego od czasów prasłowiańskich, dość powiedzieć, że znajdowano tu już monety z czasów Rzymskich. Nic więc dziwnego, że doliczono się we wspomnianych widłach rzek aż trzech grodzisk.




(Zdj. Widły Regi i Łoźnicy oraz okolice elektrowni)

Wróćmy teraz do zamku położonego na terenie obecnych garaży.
Osobiście wielokrotnie zastanawiałem się nad słusznością tezy o istnieniu tam budowli o charakterze obronnym. Moje wątpliwości budził fakt, że teren jest położony dość nisko w stosunku do okolicy, podejrzewałem raczej miejsce leżące naprzeciwko garaży po drugiej stronie jezdni.


(Zdj. Tę okolicę na wzgórzu, typowałem na najbardziej prawdopodobną lokację zamku)

Koniec końców musiałem wziąć pod uwagę źródła historyczne, mówiące o zniwelowaniu wzniesienia, na którym ów obiekt stał.


(Zdj Tak bardzo nie jest to widoczne, ale być może,jest to zachowany niewielki fragment pierwotnego wzgórza.)

Warto  w tym miejscu wrzucić zdjęcia ze skanowania laserowego terenu. Z dużej wysokości daje pewien ogląd co do tego jak mogło pierwotnie wyglądać owo wzniesienie, dzisiaj poprzecinane drogami. – skorzystałem z dosyć dużej przezroczystości.


Wracając do samego zamku. Dzisiaj obchodząc tereny garaży trudno zlokalizować, gdzie on konkretnie stał i jak wyglądał dokładnie, z czego ów gród obronny się składał. Mógł być równie dobrze terenem ogrodzonym palisadą z wieżą obronną, będącą jednocześnie mieszkaniem kasztelana, jak i obiektem z większą ilością budynków. W tym miejscu warto wspomnieć źródła historyczne mówiące o stopniowym powstawaniu podgrodzia, wokół zamku.  Z pomocą znowu przychodzi nam system skanowania laserowego terenu. Mając na uwadze cały czas zmiany krajobrazowe dostrzeżemy na mapie coś co wygląda na rozległe tereny rozlewiskowe Regi, która przecież też nie wyglądała jak dzisiaj, można stwierdzić, że ówcześni słowiańscy obrońcy terenu i swoich interesów nie mieli się czego obawiać. Jeżeli zaś dodamy do tego obecność innych grodzisk na terenie łobeskim, stwierdzimy, że teren mieliśmy doskonale ufortyfikowany.


(Zdj. Teren rozlewiskowy po prawej stronie Regi, a lewej domniemanego grodziska - w zaznaczeniu)


(Zdj. Wygląd obecny z przeciwległego brzegu Regi)

Trudności poszukiwawcze na terenie Łobza i  bezpośrednich okolic.
Jeżeli chodzi o przeszkody w poszukiwaniach, to oczywiście jest nią rozwijająca się przez lata infrastruktura miejska. Okolice miasta obfitują z kolei w nieskończoną ilość wyrobisk pożwirowych mniejszych lub większych. Wystarczy w tym celu skonfrontować to z dawnymi mapami. Oczywiście cały czas mam na myśli poszukiwania za pomocą skanowania laserowego terenu.

Eksploracje i badania. Czy warto szukać?
Wykrywacz metalu? Cóż zważywszy, że obecnie jest to garażowisko, to komuś, kto zechce wybrać się z czymś takim na poszukiwania należałoby powiedzieć „Cześć i chwała bohaterom, którzy na taki czyn się odważą”- skupy złomu na pewno będą zadowolone.
Z drugiej strony, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że w trakcie budowy garaży znajdowano tam kamienne siekiery to szukać różnymi sposobami warto. Należy w tym miejscu podkreślić fakt, że teren już był od dawna zniwelowany, kiedy w latach 80 ub. wieku je znajdowano.

Kwestia bardziej profesjonalnych badań, w tym z obecnością archeologów i np. georadaru. Przykro jest to pisać, ale pieniądze, które pochłonął pomnik Rolanda,  a które miały dostarczyć dochodu z  turystyki, a nie dostarczają mogłyby być przeznaczone na badania naszych słowiańskich korzeni tutaj. Same badania georadarowe pochłonęłyby ułamek i to mały kwoty, przeznaczonej, na renowację wspomnianego wcześniej tworu. Jak wspomniałem na wstępie, postaram się tematykę grodzisk pociągnąć, zwłaszcza, że już wcześniej o jednym wspominałem.


Źródła:
"Z dziejów ziemi łobeskiej”  -Tadeusz Białecki – praca zbiorowa
„Historia miasta Labes – Łobez na Pomorzu Zachodnim:  - Ernst Zernickow
„Walka i praca. Dziesięciolecie powiatu łobeskiego” - Ludwik Cwynar

mapy.geoportal.gov.pl

niedziela, 30 czerwca 2019

Montownia

Przepraszając czytelników, za dłuższą nieobecność, chciałbym dzisiaj przedstawić kolejny były obiekt kolejowy z dosyć ciekawą historią.
Obecnie w tym niegdyś należącym do PKP budynku znajduje się dość ciekawy sklep z używanymi rzeczami. Nie wiem dokładnie, jakie funkcje pełnił w ostatnich latach przynależności do kolei, pamiętam jednak czasy, gdy stały w nim lokomotywy, zarówno parowozy, jak i lokomotywy spalinowe (czasy przed elektryfikacją łobeskiej linii), zatem musiał być podręcznym warsztatem choćby dokonującym bieżących konserwacji.

(Zdj. Budynek dawnej lokomotywowni )

W latach przedwojennych obiekt ten również pełnił rolę lokomotywowni

(Zdj. Pozostałości dawnego torowiska prowadzącego do wnętrza.)

Najciekawszym jednak epizodem w dziejach tego budynku wydaje się być okres II Wojny Światowej. Stał się bowiem ów budynek montownią torped.
Nie ustaliłem od kiedy hitlerowskie Niemcy zaczęły go używać w tej roli, na pewno od czasu, kiedy wzmogły się bombardowania aliantów zachodnich i Niemcy rozpraszali produkcję. Dodatkowo możemy przyjąć za pewnik, że był związany z Torpedoschulle II Regenwalde (Resko).
Jednak i w tym miejscu rodzą się pytania, czy montownia torped została uruchomiona wraz z powstaniem wspomnianej szkoły torpedystów (luty 1944), czy też istniała już nieco wcześniej, jakie typy torped tu montowano.
Badania archeologiczne potwierdziły przecież istnienie na jeziorze Stara Dobrzyca wyrzutni torped. Oczywistym jest, że korzystali z niej słuchacze wspomnianej szkoły, ale też nie wiadomo, czy nie była wcześniej wykorzystywana do testów tej groźnej broni.
Można czasami natrafić, na wspomnienia ludzi, którzy przez wspomnianą szkołę się przewinęli, jednak nie natrafiłem na jakiekolwiek wzmianki ludzi, którzy w tej montowni pracowali. To ciągle dla mnie nieodkryta karta tego miejsca.

(Zdj. Drzwi wydają się być oryginalne)

(Zdj. Letnie zarośla, pozostałość po opuszczonych ogródkach działkowych, zdają się zazdrośnie strzec tajemnic tego obiektu)

Na koniec mała uwaga. Jest niezwykle szczęśliwym trafem dla Łobza, że znalazł się taki inwestor i zarazem właściciel, który znalazł pomysł na wykorzystanie tego obiektu w stanie w jakim go zastał. Nie zawsze taka postawa miała miejsce, vide: łobeska gorzelnia czy rzeźnia, o kolejowej wieży ciśnień już nie wspomnę. Jest wspaniałą rzeczą, że budynek ten jest wykorzystywany, nie niszczeje, jak wiele podobnych obiektów w Polsce.

Serdecznie dziękuję właścicielowi obiektu za zgodę na wykonanie dokumentacji fotograficznej.


Źródła:






niedziela, 9 grudnia 2018

Podsumowanie

Szanowni czytelnicy.
Mija już dziesięć lat, jak jesteście ze mną. Dziękuję wam za bytność za to, że czytacie tego bloga, niektóre tematy z większym entuzjazmem, niektóre z mniejszym, ale taki żywot blogera. Wiem, że  w tym roku troszkę was zaniedbałem, chociaż tematy są. Zaczęło się od niewinnych zdjęć okolic Łobza, krzaków, przyrody etc. Przyznam szczerze, że zaskoczył mnie mój własny post "Tajemnice Łobza". To absolutne zaskoczenie, chociaż nie starałem się bazować na taniej sensacji. Obiecywałem wam szanowni czytelnicy więcej podobnych tematów. Będę się je w miarę możliwości starał realizować.
Czasem jest przeszkodą praca na terenie prywatnym. I tutaj ze zdziwieniem stwierdziłem, że właściciele entuzjastycznie podejmują temat pozwalając fotografować swoje własne tereny bez ograniczeń. Jest to bardzo miłe zjawisko dla mnie. Jest wiele tematów, których nie odważyłem się poruszyć, cóż, tak to bywa  w pracy piszącego. Dziękując raz jeszcze za waszą bytność u mnie proszę komentujcie czasem częściej, domagajcie się tematów, by ten blog mógł się w miarę możliwości rozwijać.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

sobota, 25 sierpnia 2018

Stadion

Trwają prace przy głębokiej modernizacji łobeskiego stadionu miejskiego im. Andrzeja Beliny - dawniej nosił on nazwę XX lecia PRL. Według Wikipedii budowany był on w latach 1962 – 1964, tak więc z obecnych prac należy się cieszyć.

(Zdj. Obecny stan prac.)

Ja jednak chciałbym poruszyć nieco inny aspekt związku stadionu z Łobzem i ziemią łobeską.
Opowiadano mi przed laty, że aby utwardzić teren pod jego budowę zwieziono z Łobza, a być może okolic całą masę gruzu oraz, że przy okazji dokonywano selekcji całych cegieł, od tych nienadających się już do ponownego użycia. Jest to o tyle wiarygodne, że jak widać na starych fotografiach, po ulicach zalegało wcale niemało różnego gruzu. Po drugie nieco się budowało i wyburzano wówczas stare budynki, więc materiału tego rodzaju było sporo.
I rzeczywiście zdjęta warstwa ziemi, odsłaniająca gruzy zdaje się potwierdzać te relacje mieszkańców.
(Zdj. Odsłonięte gruzy.)

Szkoda, że pod nadzorem nie wpuści się na teren budowy pasjonatów z wykrywaczami metali. Być może wśród gruzów coś by się ciekawego znalazło świadczącego o kulturze materialnej związanej z miastem.
Choćby z uwagi na zwyczaj nie tylko polski przecież wkładania monet pod fundamenty domów.
Osobiście zaś dojrzałem kawałek kafla piecowego.
Wyjęcie poszukiwaczy spod prawa, niekoniecznie mądre przepisy BHP, póki co wykluczają taką możliwość.
Wypada tylko żałować.


Źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_%C5%81obza#Kalendarium
http://ligowiec.net/news/48367-zmarl-andrzej-belina
http://lobez24.pl/article/0280/stadion-w-lobzie-im-andrzeja-beliny--radni-podjeli-uchwale/
http://www.szczecin.tvp.pl/28404082/stadion-w-lobzie-otrzymal-imie-andrzeja-beliny



poniedziałek, 9 lipca 2018

Wiatrak

"Pan Swarz przy górze wisielców - ulica Bautlerstrasse  posiada wiatrak". Tyle według Łabuzia (1)   Historia nie opisała wiatraka, choć nie do końca, o czym później, a szkoda.  Nie znalazłem też odpowiedzi, jak długo pan Swarz posiada wiatrak, czy przejął go po przodkach, czy postawił z własnej inicjatywy. Wg niektórych wersji wikipedii wiatrak ów w tym samym roku (1880) zmienił właściciela.
We wspomnianym roku przez Labes biegnie już linia kolejowa, która dała potężny zastrzyk rozwojowy temu miastu. Przyczyniła się jednak również do odpływu ludności w głąb Cesarstwa Niemieckiego za pracą, lepszymi zarobkami i tym samym wyższym poziomem życia, chociaż zapewne i wcześniej odpływ materiału ludzkiego musiał być niemały.
Jak opisuje te dzieje profesor Bogusław Drewniak (2)  Polacy wnieśli ogromny wkład, jeśli chodzi o budowniczych linii kolejowej, właśnie za sprawą odpływu rąk do pracy z tych terenów. Nie dotarłem do książek B. Drewniaka cytuję ze źródła wtórnego za  Z. Kosiorowskim "Pomorze. Reportaż z pola walki". I tak: "Odnosi się to szczególnie do linii relacji Złocieniec – Łobez. Nie tylko pracę fizyczną wnieśliśmy my Polacy. W tamtych czasach, gdy Polski nie było na mapach wnosiliśmy myśl i wręcz fizyczny powrót na piastowskie ziemie". 
Jak wspomniałem nie wiadomo bliżej kto i kiedy stawiał wiatrak pana Swarza, jednak pewne poszlaki wskazują na polską rękę.
Można śmiało przypuszczać, że rodzina ta inwestowała w wiatrak korzystając z dobrej koniunktury związanej z powstaniem szlaku kolejowego przez miasto i tym samym rozwoju handlu i możliwości sprzedaży przetworzonego już ziarna. Wiele jednak wskazuje na to, że mogli oni mieć pewne kłopoty ze znalezieniem wykonawcy wiatraka.
Porównując wiatraki w miejscowości Poradz lub w pobliżu miejscowości Zagozd, wiatrak Swarza różni się od nich diametralnie. Jaki z tego możemy wyciągnąć wniosek? 
Jest wielce prawdopodobne, że  z powodu wspomnianego wyżej odpływu siły roboczej i fachowców z terenu Pomorza, w tym i Łobza inwestor musiał sięgnąć po fachowców z Polski.
I tak na pocztówce z samego początku XX wieku na Górze wisielców widnieje piękny wiatrak typu polskiego zwany koźlakiem, choć być może jest to wielkopolski partlak(3)

(Zdj. https://www.bazakolejowa.pl/index.php?dzial=stacja&id=4745&okno=galeria2&photoid=120567)

Posłowie.
Ciekawą wydaje się być sprawa likwidacji tego obiektu. Wiele z nich było rozbieranych i transportowanych do nowego właściciela lub lokalizacji. Po powstaniu młyna na Łoźnicy zapewne stracił rację bytu.

Źródła:

sobota, 19 maja 2018

Dzieci Sybiru

W piątkowe popołudnie 18 maja 2018 roku, w 74 rocznicę  zakończenia Bitwy o Monte Cassino z inicjatywy pana Kazimierza Rynkiewicza odbyło się kolejne spotkanie poświęcone łobeskim Sybirakom i żołnierzom armii gen. W. Andersa.
Tematem tegorocznego spotkania były dzieci polskie, często osierocone ewakuowane wraz ze wspomnianymi żołnierzami.


W bardzo przejrzysty i ciekawy sposób swoją historię opowiedziała pani Zofia Brodzińska, ewakuowana z zesłania wraz z rodzicami, najpierw do Iranu potem przez Indie aż do obozu Bwana M'kubwa w dawnej Rodezji Płn. obecnie Zambia, pobycie w nim, oraz o powojennym powrocie do Polski i pierwszych wrażeniach z powojennego Kraju.


Wspaniałym akcentem było pojawienie się na spotkaniu naprawdę młodego pokolenia w wieku szkolnym, co pozwala mieć nadzieję, że pamięć o polskich losach nie zostanie zapomniana i będzie zachowana nasza tożsamość narodowa.
Wspomnienia pani Zofii były publikowane w nieistniejącym już „Tygodniku Łobeskim”, podobnie jak wspomnienia innych sybiraków, więc nieznającym tej tematyki i chcącym poznać ją bliżej odsyłam do lektury.

niedziela, 29 kwietnia 2018

Pocztówka z podróży

Ostatnimi czasy, wraz  z grupą przyjaciół miałem okazję zwiedzić Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Już sam gmach muzeum robi z zewnątrz ogromne wrażenie. Nie inaczej jest też z przestrzenią w środku. Niestety prócz kilku rzeczywistych smaczków, reszta nie wywołała już na mnie takiego piorunującego wrażenia i opuszczałem je ze sporą dozą mieszanych uczuć, wśród których przeważało rozczarowanie. To ostatnie głównie za sprawą powielonej tematyki, będącej głównym nurtem innych nowopowstałych placówek muzealnych. Muzeum II W.Ś. też jest nowe, więc może lepiej skonsolidować kilka placówek w jeden twór organizacyjny i niech każdy jeździ oglądać co chce. Poza tym chwilami treść wydała mi się na naprawdę średnim poziomie, ale rozumiem, że musi być on dostosowany do różnych osób, niekoniecznie obeznanych z tematyką. Jeżeli chodzi o kolekcję broni, to jeszcze bardzo długa droga do atrakcyjności tej placówki.
Podsumowując, jak wspomniałem muzeum jest młode i miejmy nadzieję, że eksperymenty personalne tudzież polityczne nie staną na drodze jego rozwoju.
Zapraszam do krótkiej relacji foto.



Na zdjęciach powyżej ekspozycja przedstawiająca przeciętną polską ulicę tuż przed wybuchem wojny. Naprawdę robi wrażenie.


Powyżej bardzo ciekawy eksponat pokazujący motocykl DKW znaleziony długo po wojnie w piwnicy polskiego domu.


W części poświęconej cierpieniom ludności cywilnej ekspozycja pokazująca przykładowy widok schronu przeciwlotniczego dla cywilów (powyżej).


No i u góry fragment dotyczący Powstania Warszawskiego, warszawskiej ulicy, jak widać po "wyzwoleniu" przez Armię Czerwoną.


Linki:

niedziela, 11 lutego 2018

Morderstwo rzeźbiarza

Podczas różnego rodzaju poszukiwań tematów, na bloga, bywają takie epizody, które w jakiś dziwny sposób nie dają człowiekowi spokoju. 
Podobnie było w przypadku, „Suplementu do tajemnic Łobza”. Próbując po omacku dociec faktów z zamazanej historii  niemieckich obozów, zarówno tych jenieckich, jak i obozów pracy położonych na terenie powiatu łobeskiego, natknąłem się na nazwisko człowieka odesłanego z Łobza do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau. 
Niestety moje poszukiwania niewiele wniosły  w poznanie historii tego człowieka. To co udało mi się dotychczas ustalić przedstawię w krótkiej notatce.
Byłoby dużym uproszczeniem historycznym twierdzić, że obóz w Dachau, był przeznaczony wyłącznie dla likwidacji Żydów, Cyganów, duchownych, lub przeciwników politycznych partii hitlerowskiej i w ogóle Hitlera. Śmiało można w tym miejscu postawić tezę, że obóz ten pełnił rolę obozu zagłady.
Wróćmy jednak do sedna sprawy.
We wspomnianym poście na niniejszym blogu zastanawiałem się nad odesłaniem z terenu  dzisiejszego Łobza do obozu w Dachau niespełna 41 letniego mężczyzny.
Udało się na jego temat ustalić coś więcej, niestety wciąż mało.
Ignacy Peteja urodzony wg ewidencji obozowej dnia 27.07.1904 roku w Althamen – Niestety nie udało mi się ustalić co to za miejscowość. Słownik  nazewnictwa krajoznawczego – Śląsk, Ziemia Lubuska, Pomorze Zachodnie, Warmia i Mazury na stronie 187 wymienia miejscowości Althammer (czyżby błąd ewidencyjny?) są to:    
Althammer Kuźnica Katowska (opolskie)
Althamer – Trachy okolice Katowic
Althammer Militsch – Kuźnica Milicka ok. Wrocławia
Idąc dalej ewidencja wymienia miejsce skąd przybył do Dachau - jest to Labes.
Zaintrygował mnie bardzo zawód pana Ignacego Peteji wymieniony  w ewidencji obozowej.
Był mianowicie rzeźbiarzem, a więc osobą zaliczaną do grona inteligencji.

Dalej jest już wymieniona data śmierci 18 kwiecień 1945 roku. Wskazuje to na niezwykłą gorliwość z jaką mordowano polską inteligencję, gdy niemalże u progu stały wojska amerykańskie, które wyzwoliły obóz. Pan Peteja nie doczekał wyzwolenia, jak również zemsty więźniów na strażnikach i obozowych kapo, jaka miała miejsce zaraz po wyzwoleniu więźniów.


Niestety nie udało mi się ustalić za co pan Ignacy Peteja został odesłany z Łobza do Natzweiler (kolejny ciężki obóz koncentracyjny),  a potem do Dachau. Konspiracja? Czyżby jednak było to kolejne świadectwo potwierdzające niemal nieznane fakty konspiracji na ziemi łobeskiej podczas II Wojny Światowej?
Nie udało się ustalić kiedy na ziemię łobeską trafił i czym się zajmował.
Dalsze poszukiwania doprowadziły mnie już tylko do Archiwum IPN, gdzie pod sygnaturą IPN Po 85/147 znajduje się dokumentacja akt Sądu Grodzkiego w Lesznie z 1946 roku z wnioskiem żony pana Ignacego Peteji, Marii o uznanie go za zmarłego.


Czy jego najbliżsi wiedzieli, wówczas jaki okrutny los go spotkał?
Historia Ignacego Peteji  na pewno zasługuje na dalsze badania.
Czyżby o łobeskich obozach było tak mało wiadomo z powodu gorliwego dostarczania ludzi do obozów koncentracyjnych?


Źródła:
http://ipgs.us/dachau/dachaup.html 
https://pl.wikipedia.org/wiki/Natzweiler-Struthof
https://stevemorse.org/dachau/dachau.php?=&offset=88053
https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/359167,Pieklo-ponad-dwustu-tysiecy-wiezniow-Dachau
http://www.inwentarz.ipn.gov.pl/showDetails?id=1585417&q=ignacy&page=&url=[grupaAktotworcyId=8|aktotworcaId=10253|typ=2]
https://lokalneimpresje.blogspot.com/2015/03/suplement-do-tajemnic-obza.html

Słownik nazewnictwa krajoznawczego – Śląsk, Ziemia Lubuska, Pomorze Zachodnie, Warmia i Mazury str 187

Tygodnik Łobeski 2010.03.02 Nr_09

sobota, 10 lutego 2018

Pro memoria

dniu 10 lutego 2018 roku na placu Sybiraków odbyła się skromna uroczystość rocznicowa upamiętniająca pierwsze deportacje Polaków na Syberię 10 lutego 1940 roku. 
Przybyła skromna liczba osób, które mogły przybyć na tę uroczystość. Krótkie przemówienie, krótka modlitwa, za tych, którzy tam pozostali, chwila zadumy.
Wielki zawód sprawiły władze miasta i powiatu. Żadnej delegacji, żadnego słowa. Nie pojawili się też przedstawiciele szkół. Smutne, a przecież ludzie, którzy tu wrócili zapisali wiele pięknych kart w historii miasta i powiatu.



niedziela, 31 grudnia 2017

Podsumowanie 2017

Podsumowanie roku 2017 zaczynam oczywiście od planowanej książki, mającej być wspólną pracą kilku zapaleńców. Z czasem nastała cisza wokół projektu no i najwyraźniej nic z tego nie wyszło. Zresztą rozmawiając z kolegami próbującymi tworzyć podobne prace zbiorowe, jest to zjawisko nagminne. Żeby była natomiast jasność: Nie mam do nikogo pretensji, ani żalów. Po mojej stronie, powstały różne teksty, które mam nadzieję jakoś tam wykorzystać. Ciekawostką może być fakt, że drugowojenna historia pewnego człowieka mogłaby mi posłużyć za kanwę do kilku książek sensacyjnych. Tym ciekawszych, że pisanych przez życie.

Następny akapit miał powstać jako osobny post. Postanowiłem jednak oszczędzić czytelnikom pewnych obrzydliwych widoków ale piszę jako podtytuł, ku przestrodze.

Pekape czyli używając języka bydgoskich kabareciarzy Pięknie Kretyni Pięknie.

To pod adresem pseudoekologów, którzy swoją działalnością doprowadzają do zachwiania równowagi gatunkowej w przyrodzie.
Pisałem (TUTAJ) o spotkaniu ze żmiją zygzakowatą. Wracając w tym roku z grzybobrania natknąłem się na nowo powstałej szosie biegnącej od ul. Węgorzyńskiej w kierunku ul. Rapackiego na rozjechaną żmiję zygzakowatą. Nadmierna ochrona tego gada zaowocowała szybkim jego rozprzestrzenianiem. Wszystkim ekoterrorystom życzę z nowym rokiem aby zagnieździły się na ich posesjach – takie przypadki znam z terenu powiatu łobeskiego. A przecież tego dnia widziałem w tamtej okolicy dużo rodzin z małymi dziećmi, w pobliżu powstają ludzkie siedziby, nie można dopuszczać do rozprzestrzeniania się nadmiernej ilości gatunków, z których pożytek jest wątpliwy. Szczepionek brak, natomiast objęcie żmii tylko ochroną częściową jest nieco za późne.

(Zdj. Tak wygląda okolica i dogodny teren bytowania tego gatunku.)

 Na zdjęciu okolice tamtego miejsca, dawniej ludzie mieli tam niewielkie poletka uprawne, więc dla takich gatunków nie było tam miejsca, dziś mają dogodne warunki bytowania.

Zmieniając tematykę. Kupa kamieni i zrównany ciekawy krajobrazowo teren.

(Zdj. Teren uszykowany pod wątpliwą inwestycję.)
Tak uszykowano grunt zapewne pod budowę niepotrzebnego nikomu wiatraka. O takich inwestycjach wiatrakowych, również pisałem.

Przejdźmy teraz do nieco lżejszych tematów.


Widoczne na zdjęciu zarośnięte miejsce ze stojącą wodą być może zwiastuje odradzanie się środowisk wodnych w miejscach dawnych stawów, które zostały zlikwidowane. Jaka będzie ich przyszłość czas pokaże.

Z tematyki eksploracyjnej:



Gruzowiska na obydwu powyższych zdjęciach  i resztki kuchni kaflowej, znajdujące się za siatką chroniącą leśne nasadzenia są najwyraźniej pozostałością po starej poniemieckiej cegielni.  Budynki te jeszcze przed II Wojną Światową były ruiną.

Bardzo ciekawy obraz leczniczej działalności dzięcioła. Dotyczy on buka rosnącego w pobliżu wzgórza Rolanda.



Co do tematów poruszanych w przyszłym roku, to ciężko mi cokolwiek planować. Miejsca historyczne jeśli będą opisywane to w taki sposób, by uchronić je przed domorosłymi eksploratorami. Co do tematyki tego bloga chyba niewiele się jednak zmieni.

Szczęśliwego Nowego Roku.