Polecany post

Łobeski odcinek "Odry".

       D ziało się to w okupowanej Warszawie, zaraz po świętach wielkanocnych roku 1941. Mężczyzna przebywający w jednym z zakonspirowan...

niedziela, 5 marca 2017

Znaleziona książeczka

Znaleziona dość przypadkowo broszura „Baterie w niebezpieczeństwie”, bo taki tytuł nosi książeczka autorstwa Juliusza  Malczewskiego* z popularnej niegdyś serii przeznaczonej raczej dla młodzieży, wydana nakładem wydawnictwa MON Warszawa 1979r. Nr 19/79. Niech posłuży jako przyczynek do wspomnień z wydarzeń 6 marca 1945r.

(Zdj. Okładka)

Na stronach 53-63 jest wzmianka o walkach  prowadzonych wspomnianego dnia  przez 43 pułk Artylerii Lekkiej w Łobzie i jego bezpośredniej okolicy.
Powiedzmy sobie szczerze. Opis nie jest zbyt precyzyjny, brak choćby odniesień do zbiorów Centralnego Archiwum Wojskowego, jak to miało czasem miejsce w broszurach tej serii, niedokładności geograficzne (choćby wzmiankowany tor kolejowy do wsi Bonin), najmocniej uwypuklony został udział w walkach oficerów politycznych.

(Zdj. Pomnik upamiętniający tamte wydarzenia)

Po prostu zgodnie z oczekiwaniami propagandowymi tamtych czasów należało pisać, jakim to bohaterstwem wykazywali się oficerowie polityczni. Często byli to ludzie nazywani przez kombatantów POP (Pełniący Obowiązki Polaka). Najjaskrawszym tego przykładem jest oficer polityczny, porucznik Aleksander Segal poległy pod Łobzem w dniu 6 marca 1945 r i wzmiankowany w książeczce kilkukrotnie. Doczekał się też w Łobzie swojej ulicy, choć bardzo wątpliwe czy był nawet Polakiem. Jak zginął? Różne opowieści słyszałem na temat jego śmierci. Począwszy od tego że zabili go sowieccy żołnierze w … ramionach jakiejś Niemki gdyż pozostali zbyt długo musieli czekać, by „przekonywać ją do zalet komunizmu”. Jest to chyba jednak wymysł. Najbardziej powszechną jest ta wzmiankowana w omawianej książce jakoby Segal na czele żołnierzy przybiegł od strony szosy na pomoc zagrożonej baterii dział. Ja jednak usłyszałem inną wersję, chociaż zastrzegam, że pochodzi ona z kolejnych przekazów ustnych, brzmi jednak dość prawdopodobnie. Pierwotnie wiedzę tę przekazał jeden z byłych robotników przymusowych, który dołączył do wojska w charakterze przewodnika. Rzeczywiście Segal zginął w okolicach obecnego pomnika przy szosie, a raczej bliżej poprzedniego  pomnika – głazu upamiętniającego walki, rzeczywiście nadciągnął od strony szosy, ale wg relacji nadjechał samochodem (najprawdopodobniej Dodge WC), żołnierze siedzieli z tyłu on stał obok kierowcy trzymając się obramowania przedniej szyby. Kiedy skręcili seria karabinowa przeszła w poprzek szyby, Segal osunął się martwy na podłogę, żołnierze zeskoczyli z samochodu ruszając do ataku.
Cóż nie najlepiej świadczy to o jego wyszkoleniu wojskowym, gdy pcha się wyładowanym ludźmi samochodem w środek walki, narażając i życie ludzkie i pojazd, których rozpaczliwie brygadzie brakowało.
Nic nie ma natomiast w broszurce o innym poległym Mieczysławie Niewidziajło. Chyba nie był zbyt wygodny, gdyż pochodził z kresów. Był to syn słynnego Franciszka Niewidziajły, który dokonał w Kołobrzegu aktu zaślubin Polski z morzem. Historia tej rodziny jest tyle romantyczna, co tragiczna. Mieczysław, chciał koniecznie walczyć u boku ojca, jego starania przerwała śmierć pod Łobzem. Jego krewni i znajomi wspominają, że był człowiekiem szaleńczo odważnym i to być może go zgubiło.
Cóż dwie przykładowe postaci, zapewne różne losy i drogi prowadzące w szeregi armii polskiej, choć z dowództwem sowieckim. Pamięć poległym się bezwzględnie należy, gdyż uważam, że w końcu oni też oddali życie za przywrócenie tych ziem Słowiańszczyźnie.
Jednak jeden z nich, choć doczekał ulicy w mieście (czy zasłużenie to inna sprawa), to nie ma o nim żadnej wzmianki choćby w internecie, także na stronach rosyjskojęzycznych, nie wiadomo nawet nic bliżej o jego grobie. Drugi w powszechnej świadomości nie był wspominany przez lata, ale w annałach internetu znajdziemy o nim pełne ciepła wspomnienia rodziny.

(Zdj. Tablica upamiętniająca, niektórych poległych. Zwracają uwagę rozbieżności w nazwiskach**)

Na koniec mała ciekawostka. Link do zdjęcia ze strony herder-institut.de opatrzone niestety znakiem wodnym, nie wiem jak długo będzie dostępne, choć można sobie zakupić odbitkę. Wykonane z niemieckiego samolotu zwiadowczego nad Łobzem w dniu 5 marca 1945. Świadczy to o tym, że walki, które wybuchły następnego dnia, nie były zupełnie przypadkowe.


*Nie należy mylić tego autora z Juliuszem Tadeuszem Tarnawą-Malczewskim.
** I tak nazwisko por Curusia - zastępcy oficera politycznego brygady pisane jest niekiedy jako Córuś, na imię miał najprawdopodobniej Jerzy. W przypadku ppor Niewidziajły sprawa błędnej pisowni nazwiska jest oczywista.

Źródła:

środa, 1 marca 2017

1 marca Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

1marca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Niestety w Łobzie zabrakło jakiejkolwiek inicjatywy wspomnienia tych żołnierzy. Żadnego złożenia kwiatów w jakimś symbolicznym miejscu, żadnej przemowy władz lokalnych. Nic.
A przecież i w naszym powiecie i tym dawnym i obecnym  mieszkali i mieszkają ludzie nazywani dziś  wyklętymi. W archiwach prasowych sporo znajdziemy na ich temat. Podobnie z inicjatywami oddolnymi. Brak własnej świadomości, tożsamości?
Jednym słowem szkoda. 


Grafika pochodzi ze źródeł google.