Polecany post

Łobeski odcinek "Odry".

       D ziało się to w okupowanej Warszawie, zaraz po świętach wielkanocnych roku 1941. Mężczyzna przebywający w jednym z zakonspirowan...

niedziela, 4 grudnia 2016

Dola ludzi rozbrojonych

 Znajdujemy się na jednej z istniejących kiedyś strzelnic. Umiejscowiona była w niecce powstałej z dawnego żwirowiska. Wejście do niej, jak i ona cała, jest dosyć mocno zarośnięte krzakami. Widać to zresztą na poniższym zdjęciu.




Niedaleko od wejścia znajdowały się stanowiska strzeleckie, po przeciwnej stronie od wejścia stały  metalowe tarcze strzelnicze, co należy podkreślić, gdyż nie były to jakieś tam prowizorki. Używana była głównie przez Ligę Obrony Kraju oraz osoby posiadające zezwolenia na broń (wówczas trzeba je było mieć również na wiatrówki). Być może używała jej też Milicja Obywatelska.

(Zdj. Nieco inne ujęcie od strony wejścia)
Według mojej wiedzy, obecnie strzelnica wykorzystywana jest sporadycznie przez miłośników ASG i strzelectwa sportowego. Za cele służą tradycyjnie butelki i puszki. I tu czas na chwilę niewesołej refleksji.
Jesteśmy jednym z najbardziej rozbrojonych narodów, nie tylko w Europie, ale i na świecie, może nie czas tu na dyskusję czy Polacy powinni mieć dostęp do broni, czy nie, ale w kontekście tworzonej obecnie przez MON Obrony Terytorialnej byłoby to rozwiązanie tańsze. Polacy w coraz mniejszym stopniu potrafią się nawet prawidłowo posługiwać bronią. Broń to także zasady bezpieczeństwa. Tych rzeczy gdzieś się trzeba uczyć. Strzelnicy brak, a żeby zaistniał sport strzelecki, który jest traktowany po macoszemu, potrzebni są i instruktorzy. Tego się nie zrealizuje strzelaniem z przypadku w pokątnych miejscach. Warto mieć strzelnicę profesjonalną. Może więc należy pomyśleć o takowej?

(Zdj. Jak będzie wyglądała dalsza droga do sportu strzeleckiego?)


piątek, 11 listopada 2016

Róże

 Koniec sezonu zbioru owoców. Pora zatem opowiedzieć o tyle ciekawej, co nie zawsze docenianej pospolitej roślinie, spotykanej wszędzie dookoła na naszym terenie. Właściwie to zostaną przedstawione dwie bohaterki opowieści. Pierwsza to Róża dzika (łac. Rosa Canina). Zwana jest też szypszyną – ta nazwa jest pochodzenia słowiańskiego.
Druga z nich to Róża pomarszczona (Rosa rugosa) gatunek, który nie jest gatunkiem rodzimym, ale za to bardzo ekspansywnym.


(Zdj. Owoc róży pomarszczonej - Rosa rugosa)
     
(Zdj. Owoce i krzew dzikiej róży - rosa canina)
Właściwie trudno doszukać się negatywnych zjawisk związanych z ich występowaniem, poza przypadkami, kiedy ktoś w nie wpadnie. Nie jest to wtedy przyjemne przeżycie. Przytoczmy więc kilka z ogromu ich zalet.
Obydwa gatunki mają niewielkie wymaganie glebowe, a z racji odporności na mróz są delikatnie mówiąc dość ekspansywne – dotyczy to zwłaszcza róży pomarszczonej.  Jeśli chodzi o zalety hodowlane to róża pomarszczona występuje w wielu odmianach ozdobnych, może być też użyteczna jako budulec żywopłotów, z racji właściwości fizycznych trudnych do przejścia. Róża dzika zaś służy jako podkładka do hodowli róż szlachetnych. Inne zastosowania to nasadzenia biotechniczne czyli umacnianie skarp, gleb piaszczystych, osuwisk itp.
(Zdj. Przykład ekspansywności róży pomarszczonej. Tu na skarpie nad jeziorem Dybrzno)

W leśnictwie obydwie odmiany chronią nasadzenia leśne przed zwierzyną roślinożerną, dają miejsce ptakom do zakładania gniazd i ochrony w ten sposób przed drapieżnikami, oraz oczywiście dostarczają ptakom pożywienia, szczególnie zimą. Dla formalności tylko dodajmy, że w okresie kwitnienia nektarem z kwiatów nie gardzą pszczoły.

(Zdj. Akurat płatki tego kwiatu nie posłużyły, za atrakcję kulinarną człowiekowi, ale pszczołom)

Dla człowieka również pod względem kulinarnym rośliny te powinny mieć niebagatelne znaczenie.
Owoce (właściwie pseudoowoce lub owoce rzekome zwane szupinkami) zbierane od lipca do października, można śmiało nazwać prawdziwymi bombami witaminowymi. Samej witaminy C potrafi mieć w sobie kilkadziesiąt razy więcej niż popularna cytryna (przyjmując oczywiście odpowiednie proporcje wagowe obu owoców). Trzy szupinki dzikiej róży zaspokajają średnie, dzienne zapotrzebowanie organizmu  człowieka na witaminę C. Oprócz witaminy C owoce róży zawierają inne witaminy, jak również inne składniki, jak mikro i makroelementy, garbniki, cukry, kwasy organiczne i inne składniki.
Nie bez powodów dzika róża została doceniona już dawno w medycynie ludowej do leczenia dolegliwości przewodu pokarmowego, wątroby, miażdżycy, czy osłabienia, ale też próbowano ją stosować jako lek na wściekliznę .
Na koniec o jeszcze jednym produkcie pozyskiwanym z dzikiej róży (chodzi o odmianę Rosa Canina), a ściślej z nasion znajdujących się w szupinkach. Chodzi o olej z dzikiej róży. Ma on szerokie zastosowanie w przemyśle kosmetycznym, działa dobroczynnie na skórę i włosy, wykazuje też dobroczynne działanie w przypadku oparzeń słonecznych. W tym miejscu pozwolę sobie na pewne porównanie. Wspominałem w jednym z postów o rokitniku. Poza tym, że olej z niego posiada wiele wspólnych właściwości leczniczych z olejem różanym, to odegrał on znaczną rolę w podboju kosmosu. Rokitnik hodowany na plantacjach syberyjskich służył do wyrobu oleju chroniącego kosmonautów przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych w kosmosie. 
Nie słyszałem by olej różany odegrał podobną rolę, ale rośliny te na pewno są warte uwagi. Zachęcam zatem do sięgnięcia po wiele dostępnych informacji o tej roślinie, jak i pozyskiwania, tego co nam oferuje.

Źródła:
Echa Leśne Nr 3- 2016

czwartek, 29 września 2016

Belemnity

Wbrew do dziś pokutującemu i dość powszechnemu mniemaniu nie jest pozostałością po piorunie.
Nazywano go często piorunem, strzałką, piorunowym prątkiem wierząc że jest zastygłym po uderzeniu pioruna piaskiem.


To pozostałość po zwierzęciu podobnym do obecnie żyjących kałamarnic, a wymarłym ostatecznie w okresie kredowym, ściślej zaś jego skamieniałe rostrum (szczegóły w linkach źródłowych).
W dawnej słowiańszczyźnie przypisywano mu moc amuletów a o mocach leczniczych są wzmianki  z zupełnie bliskiego okresu czasu. Inne ich określenie „boże prątki” wywodzi się jeszcze z czasów wierzeń w Peruna najważniejszego boga Słowian.



Jest pospolitym znaleziskiem, także na ziemi łobeskiej, jako terenach ukształtowanych przez lodowiec. Ten prezentowany przeze mnie na zdjęciach został znaleziony przypadkiem na terenach prywatnych.
Co do wartości materialnej raczej jest ona niewielka od kilku do kilkudziesięciu złotych, ale to za naprawdę dobre okazy. Większą wartość należy mu przypisać jako obiekt poznawczy, edukacyjny czy kolekcjonerski.
Warto więc czasem przyjrzeć się bliżej temu co jest wydobywane wraz z piaskiem na powierzchnię.


Źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Belemnity
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kamień_piorunowy
http://prowincjapelnamarzen.blog.pl/2013/11/21/zlote-kamienie-od-piorunow/
https://zywaplaneta.pl/skamienialosci/belemnity/
http://kamienpiorunowy.blogspot.com/

niedziela, 31 lipca 2016

Roland i runy

"Heinrich Himmler, człowiek którego opanowały złe moce". Tak pisał o nim w jednym z podrozdziałów książki "Straceńcy" Bogusław Wołoszański opisując zamiłowanie Himmlera do okultyzmu i magii.
Czy aby na pewno tylko jego ogarnęły złe moce, czy takie zamiłowania zaczęły pojawiać się w narodzie niemieckim już wcześniej? Oto przykład z naszego podwórka, próbujący dać odpowiedź na to pytanie.
  Jakiś czas temu zapraszałem do spaceru po wzgórzu Rolanda – Zygfryda. Na prezentowanych tam kamieniach widać wyraźnie pismo runiczne. Jako że okres wakacyjny sprzyja dość luźnym rozmyślaniom, spróbujmy rozszyfrować owe znaki, które przetrwały do dzisiaj.
Znaczenie będę podawał w kolejności od lewej do prawej, jeśli dany znak budzi moje wątpliwości to będzie przy nim znak zapytania. W miarę możliwości będę podawał też symbolikę stosowaną w  formacjach SS lub wojskowych. Zastrzegam przy tym, że wpis nie jest próbą propagowania w jakikolwiek sposób ideologii nazistowskiej.
Na końcu podaję fonetyczne brzmienie danego napisu z prawdopodobnym jego znaczeniem.
Oczywiście będę pomijał runy już opisane.
Co bardziej dociekliwych zapraszam do zapoznania się z materiałami ogólnie dostępnymi w internecie, zarówno jeśli chodzi o runy, jak i ich znaczenie przypisywane przez oficjalną ideologię Niemiec hitlerowskich.



Pierwszy kamień ze znakami runicznymi.
Pierwsza runa „Isa” - symbolizuje antymaterię, wieczny lód. Zamrożenie jakiegoś istniejącego stanu, służy niezbyt bezpiecznej drodze między dwoma światami.
Następna runa „Odala” (Othala, Odal) - ogólnie symbolizuje dom, rodzinę, także klan, wspólnotę. Symbolizuje także „własność przodków”, tu czytelników odsyłam do akapitu mówiącego o niemieckim szowinizmie we wpisie dotyczącym Spaceru … . Jest też interpretowana jako
monogram Odyna. Potem runa ta staje się symbolem Biura d.s. Rasy i Osiedleń i również  7 Ochotniczej dywizji Górskiej SS „Prinz Eugen”.
„Durisaz” (Thurisaz)  - niekiedy łączona z Thorem. Być może oznacza giganta nieprzyjaznego ludziom.
Dalej „Uruz” - prawdopodobnie symbol prakrowy Audhumii powstałej przez połączenie ognia i lodu. Symbol życia wraz z jego różnymi formami.
„Ingwaz”  - Przypisywana bogu ziemi (Ing), występującemu w mitologii nordyckiej. Kojarzona ze wschodnią stroną swiata, gdzie miała leżeć (a jakże) kraina gigantów, którzy byli im wrodzy. Germanom. Także symbol rodzącej się idei, nowego życia.
Fonetycznie całość brzmi coś jak "Iothung" nie udało mi się ustalić co oznacza.



Kamień następny.
Pierwsza runa to najprawdopodobniej „Wunjo” - harmonijne współistnienie różnych sił i mocy.
Następnie „Odala”  - opisywana już wcześniej.
„Laukaz” (Laguz) - oznacza początek życia, energię witalną związana z symboliką pradawnych wód, oraz pora – warzywa, jak wiemy odpornego na złe warunki pogodowe.
„Fehu” - bardzo często spotykany symbol ognia, który miał tworzyć świat ludzi i jednocześnie doprowadzić do zniszczenia go.
Znowu opisywana wcześniej „Isa”
I tak samo „Ingwaz”
Fonetycznie  Wolfing –  Wizerunek wilka raczej nie pozostawia wątpliwości co oznacza. Najprawdopodobniej, jako, że jest to taras poświęcony wspólnocie rodowej jest to nawiązanie do imienia  Wolfa Borko pierwszego wzmiankowanego pisemnie pana Łobza.
Odwrócony trójkąt widoczny poniżej run, to w okultyzmie symbol wody oraz przepływu. Także symbol kobiecych narządów płciowych. Oznacza też intuicję i nieświadomy umysł.


Symbol trójramiennej swastyki „Triskelion” forma, która wśród plemion germańskich pojawiła się ok I – IV w. n.e.  Ogólnie u germanów swastyka była utożsamiana z młotem Thora.



Z racji zamazania farbą odszyfrowanie napisu może być nieco dyskusyjne.
„Sowelo” (Sowilo, Sowelu, Sig?). - Symbol zwycięstwa, której kształt nawiązuje do promieni słonecznych. Słońce będące u germanów pierwiastkiem żeńskim symbolizowało też ciepło, światło bezpieczeństwo. Podwójna jest chyba tak znana jako symbol używany w SS, że nie trzeba jej tłumaczyć. Występuje nie tylko na mundurach, ale też na Totenkopfringu – pierścieniu SS.
„Odala” - jak opisano wcześniej.
„Naudiz” - symbol dwóch patyków do rozniecania ognia. Charakteryzuje wolę i narzędzia potrzebne do jej realizacji. W przypadku rozterek i strapienia wskazuje, by nie trwać w tym stanie.
„Naudiz” - po raz drugi.
„Echwaz” -odwołuje się do konia, jako mądrości tych zwierząt oraz zaufania i pomocy.
„Naudiz” -jw.
„Dagaz” ? -Symbol energii dnia i nocy łączącej się w jedno o świcie. Oznacza punkt, w którym łączą się wszelkie przeciwności jak życie i śmierć.
„Echwaz” jw.
„Laukaz” - (prawdopodobnie) j.w.
„Laukaz” - (prawdopodobnie) j.w.
„Echwaz” - (prawdopodobnie) jw.
Fonetyczne brzmienie napisu to najprawdopodobniej sonnendelle? – orbita słońca?


Kamień następny
„Tiwaz” (Tyr) – Związana z Tyrem bogiem wojny oraz sprawiedliwości – później wykorzystywana jako symbol wojskowy SS. - fonetycznie t
„Durisaz” - jw. fonetycznie th
 Fonetycznie wychodzi jakiś dziwoląg tth. Nie potrafiłem go chociaż w przybliżeniu rozszyfrować.


Nawet litery na kamieniu dedykowanym poległym nawiązują kształtem do run.
Pomieszanie mitologii, zabobonów, okultyzmu, także historii. Natomiast znaczenie run dziwnie koresponduje ze znaczeniem tarasów, na którym się znajdują. 
 Swoją drogą ciekawe czy ci polegli, gdy żyli, modlili się w okopach o ocalenie do prakrowy, konia, wilka, kobiecych narządów rodnych, jakiegoś warzywka, Odyna czy może jednak bliższa im była religia chrześcijańska?



Ani Roland, ani bogowie z legend nie uchronili miasta i jego mieszkańców przed „gigantami” ze wschodu. Na ironię losu zasługuje fakt, że szczątki pomnika Rolanda, który patrzył na wschód leżą porozrzucane w nieładzie po stronie zachodniej, jakby uciekając wraz z mieszkańcami porzucił zbroję wraz z tarczami.
Pomnik i miasto zostały zrównane przez owych „gigantów”, tak jakby Bóg chciał ukarać  ludzi za złamanie jego przykazań. Tak pierwszego jak i piątego.


Źródła:
http://odkrywca.pl/symbolika-nazistowska,688783.html
http://www.vaterland.pl/znaki_runiczne_w_iii_rzeszy.html



niedziela, 5 czerwca 2016

Ryty

Różne są źródła tego zjawiska od niemieckiego systemu oznaczeń na drzewach począwszy, przez leśników, turystów, imprezowiczów, osoby z różnych względów przebywające w terenie, a na młodzieżowej subkulturze skończywszy.
Różne też towarzyszą temu zjawisku emocje. Od rozbawienia, przez oburzenie, po zaciekawienie tematyką eksploracyjną.
Ciekawe spojrzenie na to zjawisko czytelnik znajdzie w linkach na końcu tekstu.
Postanowiłem nie ujawniać miejsca, żeby nie rozbudzać niezdrowych zapędów eksploracyjnych. Zresztą co bystrzejsi i tak się zorientują co do miejsca.
Dodam jeszcze, że jest to teren, gdzie przechodziły zarówno wojska niemieckie, rosyjskie, polskie.
Kto wyrył te znaki częściowo się okaże w trakcie dalszej lektury, choć pewne pytania pozostaną.
Tematyka dotyczy rytów na drzewach. Odrzuciłem, te, które trudno zauważyć nawet gołym okiem(1) i te powtarzające się. Wybrałem kilka najciekawszych moim zdaniem.


Chyba najciekawszy ze znaków. Litera "X" z wydłużonym lewym dolnym ramieniem, zakrzywiona strzałka, jakby wskazująca na coś w kształcie litery "V" lub "Y" z krótkim ogonkiem (lub rosyjskie "y" – fonetycznie "u"). Ciężko też określać wiek wykonania tego znaku, by dywagować kto go zrobił, a tym bardziej po co.


Tych znaków w kształcie litery "X" jest cała masa. Na dodatek skierowanych na drzewach w różne strony. Z tego względu zagadnienie, czego one mogły dotyczyć staje się bardzo zagmatwane.


Coś jakby inicjały, tyle tylko, że pierwszy znak do złudzenia przypomina rosyjskie "n" ( fonetycznie "pe"). Czyżby pozostałość po obecności "bratniej armii"?


Znak literowo – cyfrowy. U góry litery "KA", pod nimi "UKA", na samym dole zaś coś przypominające cyfry, które jednak są trudne do odczytania.


No i mamy materiał porównawczy. Zacznijmy od dołu cyfra "70", która najczęściej oznacza datę wykonania. Na samej górze wyryty znak "X". W środku mocno zastanawiający napis "GAJO – CHAN".
Czyżby było to zniekształcone nazwisko Gaj – Chana? Dowódcy bolszewickiego Korpusu kawalerii z wojny 1920 roku, który wsławił się zbrodniami wojennymi popełnionymi na jeńcach polskich. Poza jakimś nieświadomym niczego dzieciakiem, zafascynowanym „Dniami Filmu Radzieckiego” lub jedynie „słusznymi” książkami nie widzę innego wytłumaczenia dla tego napisu.


Następny materiał porównawczy. W języku polskim od góry do dołu napis „TORBACZ”. Choć napis sam niewiele mówi, to pozwala metodą porównawczą określić wiek pozostałych znaków.
Tu jednak jest pole do popisu dla specjalistów, choćby z dziedziny leśnictwa.

Jest raczej pewne, że owe znaki należy lokować w różnych przedziałach czasowych. Banalne zdawałoby się zjawisko, na które na ogół nie zwracamy uwagi może natomiast okazać się tematem rzeką dotyczącym zarówno kultury materialnej,jak i historycznej.
Człowiek zapomniał, drzewa nadal pamiętają.

(ad.1) Niektóre z tych trudnych do zauważenia wskazywałyby na datę z lat 30 ubiegłego wieku.

Linki:
https://biografiaarcheologii.wordpress.com/2014/10/18/archeologia-i-ii-wojna-swiatowa-drzewa-z-rytami-jako-kultura-materialna/

http://archeowiesci.pl/2014/10/16/znaki-na-drzewach-ujawniaja-zagadki-przeszlosci/

niedziela, 10 kwietnia 2016

Spacer po Wzgórzu Rolanda (Zygfryda, Gotfryda).

 Miejsce na zwiedzanie, którego zapraszam zostało już dość dokładnie opisane, zatem ciekawych odsyłam do linków, na końcu tekstu, jak również samodzielnego poszukiwania informacji. Z tych samych względów, nie będzie tu zdjęć historycznych – one także są łatwe do znalezienia. Na koniec ograniczę się tylko do małego podsumowania.
Zapraszam zatem na mini wycieczkę

(Zdj. Widok z podnóża)

(Zdj. Widok na najlepiej chyba zachowane schody środkowe)

   
(Zdj. Kamienne ograniczenie tarasów z lewej i prawej strony)

(Zdj.Pierwszy poziom "tematyczny" . Widok na "dolmen", w którym rzekomo miało znajdować się dziedzictwo przodków czyli starożytne militaria)

                                   
(Zdj. Z lewej lub z prawej strony dochodzimy do drugiego poziomu)

 
(Zdj. Megalityczny grobowiec,grota, brama lub ława, po latach ciężko określić co to. Ten obiekt jest pokryty znakami runicznymi)

(Zdj. Głaz z symbolicznie wyrytym wilkiem po prawej stronie drugiego poziomu poświęconego wspólnocie rodowej, niestety zamazany przez wandali)

(Zdj. Wejście na taras trzeci poświęcony baśniom i legendom)

                                
 (Zdj. Ogólny widok na obydwie strony tarasu trzeciego)

(Zdj. Zaczynamy zwiedzanie od strony lewej)



(Zdj. Nie da się określić czy był tu jakiś napis)

(Zdj. Kierujemy się ku środkowym schodom)


(Zdj. To już strona prawa poziomu trzeciego)




(Zdj. Wracamy w kierunku schodów prowadzących na najwyższy poziom)

(Zdj. Oto one, z lewej kamień z dedykacją Hindenburga, który jako prezydent Niemiec uświetniał uroczystość odsłonięcia pomnika)

(Zdj. Dedykacja, którą przetłumaczyłem następująco: "Hindenburg bohaterom, Ekkehardowi I* i tym 208. 208 mieszkańców ówczesnego powiatu poległo w czasie I Wojny Światowej)

(Zdj. Wchodząc zobaczymy resztki kolumn, gdzie były wmurowane i urny z ziemią pól bitewnych "Wielkiej Wojny" jak i tablice z nazwiskami poległych - trzy z nich brzmiące po polsku)

(Zdj. Ta kolumna jest najlepiej zachowana)

(Zdj. Z tyłu za kolumnami kamień, na którym napisu nie udało mi się odszyfrować)

(Zdj. Rozciągnięte po wzgórzu resztki pomnika)


(Zdj. Tarcze zachowały się wszystkie cztery, choć leżą rozciągnięte na ziemi)

Moja osobista refleksja.
Obecnie miejsce to jest dosyć dokładnie oczyszczone z krzaków i dość dobrze widoczne, szczególnie wczesną wiosną. Znaczna część kamiennych konstrukcji nie przetrwała ostatnich kilkunastu lat. Uważam, że zostało to spowodowane odgórnym cichym przyzwoleniem na dewastowanie tego miejsca.
Analizując dyskusje odbywające się przed laty na łamach prasy lokalnej zauważymy dwie przeciwne sobie postawy. Jedna mówiąca o zachowaniu w obecnym kształcie, lub wręcz odbudowie, druga zaś o zostawieniu co najwyżej jak jest i niech czas robi swoje.
Ta druga postawa była podawana jako „oficjalna”, choć bardziej pasuje do niej określenie półoficjalna, tłumaczona jako „brak zgody społecznej na odbudowę”.
Należy tu jasno podkreślić, że społeczeństwa nikt o nic w tej kwestii nie pytał, za chwilę do tego powrócimy, na razie pozostańmy przy przeciwnikach odbudowy.
Bardzo słusznym według mnie argumentem podawanym na łamach prasy lokalnej był taki, że są osoby, które miały możność zapoznania się z treścią aktu erekcyjnego pod budowę pomnika.
Według nich dokument ten jest nasączony niemieckim nacjonalizmem, militaryzmem, postawą rewizjonizmu wobec ustaleń traktatu wersalskiego, a pamiętajmy, że budowa miała miejsce na długo przed dojściem Hitlera do władzy.
W tym miejscu dochodzimy do stanowiska społecznego. Nigdy żaden z moich rozmówców nie kwestionował zachowania tego pomnika i miejsca jako całości, z jednym wszakże zastrzeżeniem.
Wszyscy moi rozmówcy zgodnie twierdzą, że powinien to być typowo polski pomnik. W końcu wybitnych osobistości nam nie brakuje.
Szkoda, bo niebawem przypada 1050 rocznica chrztu Polski, który wprowadził nas do grona nowoczesnych państw ówczesnej Europy. 
Podobnie obecni mieszkańcy chcieliby mieć w tamtej okolicy i korty tenisowe i restaurację lub kawiarenkę i tor saneczkowy, jak było przed wojną.
Przez wszystkie lata po 1945 roku zabrakło niestety manifestacji polskości w tym miejscu.

Czy planowana budowa w tamtejszym rejonie apartamentów „na drzewach” spełni społeczne oczekiwania?



* Ekkehard I - pogromca m.in. Słowian, krewny Thietmara, który wręcz nienawidził Polaków.      Trudno o lepszy przykład niemieckiego nacjonalizmu i rewizjonizmu. Ciekawe spojrzenie na niemieckie uwielbienie legend i baśni przekładanych na antysłowianizm może czytelnikowi dać tekst pod tym linkiem http://dragontn.blog.pl/2013/09/29/upadek-radogoszczy/



Linki warte zobaczenia:
https://youtu.be/5cgKTkqhQjk  Przedwojenny film dotyczący pomnika. Przy okazji podziękowania dla osoby, która bezinteresownie udostępniła ten film.