Polecany post

Łobeski odcinek "Odry".

       D ziało się to w okupowanej Warszawie, zaraz po świętach wielkanocnych roku 1941. Mężczyzna przebywający w jednym z zakonspirowan...

czwartek, 13 lutego 2014

Łobeski odcinek "Odry".

       Działo się to w okupowanej Warszawie, zaraz po świętach wielkanocnych roku 1941. Mężczyzna przebywający w jednym z zakonspirowanych lokali sięgnął po dokument przekazany mu przez Wydział V ZWZ odpowiedzialny za łączność.
Zapewne generał Stefan Rowecki - Grot bo on był owym tajemniczym mężczyzną nie zdawał sobie sprawy, że zapoznaje się z kryptonimem jednej z najbardziej tajemniczych organizacji konspiracyjnych, która do dzisiaj pozostaje zagadką.

„Odra” bo tak brzmiał kryptonim owej organizacji w momencie gdy generał Grot zapoznawał się z tą nazwą  działała już od roku 1939.
Najprawdopodobniej od tego momentu lub nieco wcześniej wydział łączności ZWZ zorganizował regularną łączność z tą organizacją, która choć nie podlegała AK to jednak bardzo ściśle z nią współpracowała. Współpraca ta odnosiła się także do organizacji „Gryf Pomorski”. Z samego założenia miała ona zresztą podlegać władzom wojskowym Polskiego Państwa Podziemnego.
  Zaginęły w mrokach wydarzeń okoliczności jej powstania. Za jej twórcę uważa się wybitną postać Witolda Dzierżykraj – Morawskiego, niektórzy publicyści zaś negują jego osobę jako twórcę – moim zdaniem przytaczając słuszne argumenty – płk dypl. Witold Morawski (pseudonim Konrad Wallenrod ) został dowódcą organizacji dopiero później, niestety swoją działalność przypłacił śmiercią w obozie koncentracyjnym Mauthausen.
 (Zdj. Witold Morawski – źródło Wikipedia)

   Najważniejsze działania tej organizacji, której pełna nazwa brzmiała: Polska Armia Podziemna „Odra” obejmowały: 

  •  Prowadzenie wywiadu – rozpracowywanie obiektów wojskowych, jednostek, administracji, transportu, gospodarki etc.
  •   W miarę możliwości przygotowanie wojskowe jeńców i robotników przymusowych na wypadek konieczności obrony, gdyby Niemcy próbowali dokonać „likwidacji” tak obozów jenieckich, jak i obozów pracy. Na wypadek konieczności wystąpienia zbrojnego zbierano i magazynowano broń i wyposażenie oraz środki łączności pozyskiwane bądź to od Niemców bądź ze skrytek pozostałych po Armii Pomorze.
  •  Dbałość o morale jeńców wojennych jak i polskiej ludności cywilnej wywiezionej na roboty  poprzez kolportaż ulotek informacyjnych i nasłuch radiowy – informowanie o wydarzeniach.
  •  Pomoc i opieka osobom zbiegłym z obozów i wywózek.
  We wspomnieniach pojawiają się także informacje o akcjach dywersyjno – sabotażowych.
Struktura organizacyjna jest dosyć trudna do ustalenia. Chyba najrozsądniej będzie przyjąć, że Polska Armia Podziemna „Odra” obejmowała następujące struktury:
  • Polska Organizacja Wojskowa prowadząca działalność głównie w obozach jenieckich zarówno tych dla oficerów jak i pozostałych żołnierzy.
  • Bataliony „Odra”
Fizycznie organizacja obejmowała następujące ośrodki o kryptonimach:
  • Kurniki – obozy jenieckie dla oficerów (oflagi)
  • Gołębniki – obozy jenieckie dla żołnierzy (stalagi)
  • Mrowiska – skupiska robotników przymusowych i ludności cywilnej.
Więcej na temat organizacji struktur  można przeczytać w podanych na końcu źródłach.

W 1941 roku swym zasięgiem organizacja "Odra" obejmowała skupiska ludności przebywającej w powiatach: szczecineckim, wałeckim, łobeskim i białogardzkim. Inne jej ogniwa działały w  Szczecinie a nawet sięgnęły Zielonej Góry.
Dekonspiracja „Odry” nastąpiła ok. połowy roku 1944, a jej okoliczności są nadal bardzo niejasne.  Nie doprowadziła ona jednak do całkowitego rozbicia „Odry”, a jedynie  wywołała  głębsze zakonspirowanie się tej organizacji.
Niezwykłość „Odry”  polega na tym, że powstała i skutecznie działała na obcym terenie, w warunkach braku przychylności wśród miejscowej ludności i to od pierwszych miesięcy wojny, w warunkach całkowitej izolacji od rodzinnego kraju.

   Czy jednak jeszcze coś innego niż wspomniana działalność w skupiskach ludności polskiej w tym wymieniona wzmianka na temat powiatu łobeskiego łączy tamte odległe w czasie wydarzenia z Łobzem? Tak jest jeszcze coś co moim zdaniem zasługuje na bardzo szczególną uwagę i pamięć.

 Sięgnijmy do książki „Kryptonim Odra” autorstwa Jana Nowaka* (pseudonim Skrzydło), który w stopniu podporucznika był dowódcą  batalionu specjalnego „Odra” . Czytamy m.in. „ R-25 z Koszalina donosił, że batalion POW w Łobezie jest bardzo liczny i aktywny”.
  Skrót „R” oznacza „rezydenta” czyli osobę zajmująca się wywiadem, kim był nie wiadomo.

 Zauważmy jednak, że mowa jest o batalionie Polskiej Organizacji Wojskowej – bataliony były zbrojnym  ramieniem  tej organizacji. O dokonaniach tej organizacji na terenie powiatu łobeskiego niestety niewiele wiadomo.
Jest jednak pewien bardzo znaczący ślad. W jednej z łobeskich gazet ukazał się artykuł o śledztwach szczecińskiego oddziału IPN
    Czyżby więc zdarzenia opisane w artykule miały związek z działalnością osób przynależących do PAP „Odra”? Jeżeli tak było to informacja o aresztowaniach i morderstwach niemieckich w roku 1943 wskazywałaby, że Niemcy wpadli na ślad organizacji już wcześniej niż to się oficjalnie przedstawia, ale najprawdopodobniej nie skojarzyli z działalnością pozostałych ogniw „Odry” na innych terenach.

Tak niestety w tego typu dociekaniach jest, że pytania rodzą następne pytania.

 Czy historia odkryje przed nami rąbka swojej tajemnicy? Wielu wspaniałych ludzi związanych z tą organizacją na pewno odeszło, tutaj można jedynie liczyć na wspomnienia zapamiętane przez ich rodziny.
(Zdj. Widok na tereny byłego obozu jenieckiego, o którym niestety także bardzo mało wiadomo. W świetle wspomnień Jana Nowaka prawie na pewno mogły istnieć powiązania jeńców z „Odrą”)

       Chciałbym poruszyć jeszcze jeden aspekt tym razem powojenny związany z konspiratorami należącymi do PAP „Odra”. Podobno już w styczniu 1945 roku, także na terenie powiatu łobeskiego członkowie „Odry” zaczęli tworzyć „trójki repolonizacyjne”. Wyznaczano kandydatów na przyszłych burmistrzów, wójtów, komendantów milicji. Po przejściu frontu natomiast przejmowali wyznaczone zadania. Być może, że po przejściu frontu zachęcani tak jak to miało miejsce w przypadku członków „Gryfa Pomorskiego” w dobrej wierze wstępowali do MO i UB, nie przeczuwając obrzydliwej gry władz komunistycznych, które tą drogą dążyły jedynie do rozpracowania byłej konspiracji. Potem ludzi tych w zamian za szczere intencje i sumienne wykonywanie swoich obowiązków spotkały szykany, aresztowania i zwolnienia z pracy we wspomnianych służbach. Cóż, być może i w tym przypadku archiwa MO i UB także mogłyby coś niecoś naświetlić w sprawie „Odry”.
Tak więc ziemia łobeska kryje w sobie piękną kartę związaną z Polskim Państwem Podziemnym, kartę piękną, choć niezbyt znaną i niesłusznie zapomnianą. Kartę, która być może czeka jeszcze na ciekawe odkrycia.

      *Nie należy mylić tej osoby z Janem Nowakiem Jeziorańskim. Ppor. Nowak organizował batalion i dowodził nim do końca roku 1940.

Źródła:
  • Kryptonim „Odra” - Jan Nowak
  • Konspiracja Pomorska 1939-1947  – Krzysztof Komorowski
  • Biuletyn Kawaliera nr 4/2010 
http://bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/docmetadata?id=3385&from=&dirids=1&ver_id=&lp=10&QI=

  • Bałtycka Biblioteka Cyfrowa - Konspiracyjna organizacja obozu Oflag. II. D. Grossborn
http://bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/docmetadata?id=30232&from=pubindex&dirids=1&lp=5795

http://www.wppp.vel.pl/artykul.php?id=1319536925&gaz=tl


  Apel
  Chciałbym w tym miejscu zaapelować do wszystkich osób, których sercu bliska jest pamięć o naszej historii i tożsamości.
Upamiętnijmy w jakiś sposób pamięć o opisywanej Polskiej Armii Podziemnej „Odra” i jej batalionach działających na naszej łobeskiej ziemi. Organizacji wręcz fenomenalnej zawiązanej przecież na terenach niemieckich w środowisku wrogim i działającej od pierwszych miesięcy wojny. Upamiętnijmy ludzi, którzy w tej organizacji mieli odwagę działać i przeciwstawić się złu, upokorzeniu i gotowi byli w imię sprawy zapłacić najwyższą cenę. Ludzi, którzy niestety w wielu przypadkach pozostaną bezimienni.
Owszem Łobez nie był centralnym ośrodkiem tworzenia, czy też dowodzenia i działalności tej organizacji, ale nie znaczy to, że tej pamięci nie powinniśmy pielęgnować.
W naszym mieście wciąż funkcjonują takie nazwy ulic jak „Obrońców Stalingradu” - nie chcę snuć dysput czy słusznie czy nie, ale mamy rozpaczliwie mało ulic upamiętniających swą nazwą obrońców Polski. Kuriozalnym zaś jest fakt istnienia ulicy i osiedla im. H.Sawickiej – bojowniczki o uczynienie z Polski republiki radzieckiej. Nazwę Armii Krajowej nosi natomiast dość krótka peryferyjna uliczka miasta. Wiem zaraz podnoszą się głosy o kosztach operacji, ale ostatnimi laty powstało całkiem sporo pomników – obeliskiem kamiennym upamiętniono wreszcie Sybiraków, których liczna społeczność mieszka w naszym powiecie. Podobny obelisk nie byłby znów aż tak kosztowny, a w sytuacji, kiedy ciągle podnoszą się głosy o problemach z tożsamością mieszkańców tych ziem, świadczyłby materialnie, że pamiętamy o tych, którzy z tą świadomością problemów nie mieli, choć siłą zostali wydarci ze swych środowisk. Za swoją świadomość gotowi byli płacić cena najwyższą - życiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz